Lode Runner

Zawsze miałem słabość do gier, w których można sobie wyedytować własne poziomy. Lode Runner jest jedną z nich – poza tym, że ma całkiem duży zestaw gotowych komnat, można też za pomocą wbudowanego edytora tworzyć nowe lub modyfikować istniejące, i za młodu skwapliwie z tej możliwości korzystałem. Wydawało mi się, że ten zestaw był całkiem godny, niestety, trudno mi to ocenić teraz, gdyż jest to jeden z tych niewielu nośników w historii, który już lata temu bezpowrotnie zgubiłem. Albo tylko mi się tak wydaje. A dlaczego zgubiłem? Otóż, bo właśnie te poziomy stworzone mi się tak podobały, że postanowiłem ją, tą dyskietkę z nimi, jakoś specjalnie zabezpieczyć, żeby mi na pewno nie zginęła. No i jest tak bezpieczna, że nikt nie wie, gdzie się znajduje.

Koncepcja gry jest prosta – biegamy białym ziutkiem po terenie i musimy zebrać wszystkie paczki które są porozrzucane tu i tam. Teren składa się z wielu platform na różnych wysokościach, połączonych lub nie drabinami lub drążkami. Spadanie i zeskakiwanie jest istotnym elementem rozgrywki – można spadać z platform, wpadać w istniejące lub wyborowane przed chwilą dziury w platformach, zeskakiwać z drabin, i to wszystko w zasadzie bezkarnie – zarówno my jak i nasi przeciwnicy nie otrzymują żadnych obrażeń wynikających z wysokości, z której spadają. Bo tak, właśnie, mamy przeciwników, którzy nie tylko czyhają na nas (wystarczy, że dotkną naszego bohatera, i tracimy życie), ale też czasem podbierają nam paczki. Bronić możemy się wykorzystując trochę sprytu (przeciwnicy starają się być przede wszystkmi na tym samym poziomie, co my, więc jeżeli my przykładowo puszczamy się drążka na którym wisimy, przeciwnik też to zrobi) i fakt, że w większości kafelków podłoża jesteśmy w stanie wiercić pojedyncze dziury.

Dziury w pojedynczej warstwie platformy są dziurami “na wylot”, to znaczy, że kto w nią wpadnie (my, czy przeciwnik), przelatuje na drugą stronę. W przypadku gdy warstw jest wiele, dziura staje się pułapką, chwilowo unieruchamiając wpadniętą weń pogoń. Po głowie unieruchomionego można też bezpiecznie spacerować, dopóki nie zacznie się wygrzebywać. Czyli przez krótką chwilę. Jeżeli my wpadniemy taką dziurę bez wyjścia, to gorzej, bo każda wyborowana dziura po chwili zarasta, i jeżeli nie znajdziemy drogi ucieczki (np. borując dalej w dół, pod warunkiem że mamy na to miejsce – nie można borować bezpośrednio pod sobą, więc wpadnięcie w pojedynczej szerokości dziurę jest raczej terminalne), to nas zadusi i znów jedno życie mniej.

Rozgrywka jest bardzo dynamiczna, poziomy są urozmaicone i szczerze polecam zapoznanie się – poza elementami zręcznościowymi zupełnie nieźle gimnastykuje też umysł. Z ciekawostek, gra występuje w dwóch wersjach kolorystycznych. Jedna z nich jest dla nas, Europejczyków, tak potwornie brzydka, że w zasadzie wygląda jakby coś poszło nie tak, bo trudno uwierzyć, że autor czy firma wypuściliby takie dzieło na świat. I tak też za młodu ją traktowałem, kiedy gdzieś na dyskietkach od kolegi trafiła to mnie ta akurat wersja (pierwszy kontakt miałem z wersją “pokolorowaną”). Tajemnica jednak tkwi w artefaktach wyświetlania obrazu w systemie NTSC, czyli stosowanym w Stanach Zjednoczonych systemem w którym transmitowano sygnał telewizyjny. Pewne konstelacje zapalonych obok siebie monochromatycznych pikseli tworzą bowiem na ekranie kineskopu wrażenie koloru – i ten właśnie efekt wykorzystywano do podkolorowywania pola gry m.in. właśnie w Lode Runner (ale równiez w lubianej przez mnie Ultima III – tylko w tym przypadku brak tego efektu na europejskim wyświetlaczu nie powoduje, że całość wygląda jak awaria).

Gra ukazała się w sprzedaży w 1983 roku. Pierwsza wersja została napisana w asemblerze 6502 dla komputerów Apple II, a wydana przez Broderbund na platformy Apple II, ośmiobitowe Atari, VIC-20, Commodore 64 i IBM PC. Późniejsze wersje powstały na Maca, Atari ST, ZX Spectrum, MSX, SG-1000, MS-DOS (pierwsza wersja PC była samobutowalną dyskietką ze wsparciem wyłącznie kart graficznych CGA), MS Windows 3.1x, NES, Famicom i Game Boy.

Poniżej jeszcze dwa linki do opisów Lode Runnera:

Jeżeli też robiliście jakieś własne poziomy do tej gry, to dajcie znak w komentarzach. A może jeszcze je macie? Jeżeli tak, to warto zabezpieczyć, ale lepiej niż ja wtedy. 😉

 


Posted

in

, , ,

by

Comments

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *